Wczoraj rozegraliśmy z naszymi znajomymi, Jenną i Tomasem, partyjkę "Puerto Rico". Panie rozgromiły nas bez trudu uzyskując 43 (Jenna) i 42 punkty (Gosia) Ja, pomimo, że jak zwykle miałem doskonały plan, skończyłem grę zajmując chlubne ostatnie miejsce. Do diaska!
Porażka nie stępiła mojego entuzjazmu do tej gry, wręcz przeciwnie. "Puerto Rico" jest najciekawszą grą planszową w jaką miałem okazję grać. Zasady sprawiają, że każda decyzja jest trudna. Wszystkie elementy są istotne. Cóż z tego, że masz budynki, jeśli nie ma w nich kto pracować? Co z tego, że masz dużo towarów, jeżeli konkurenci załadowali statki i nie ma miejsca na twój towar? Masz magazyn? Nie? To tracisz towar... Czy Hacjenda to przydatny budynek? A może lepiej zainwestować w Mały targ?
"Puerto Rico" bez wątpienia zasługuje na pierwsze miejsce na Boardgamegeek, dróg do zwycięstwa jest wiele, jest w co się wgryźć. Jak sądzę, "Puerto Rico" będzie jedną z tych gier do których będziemy wracać często. I tylko szkoda, że mamy tak mało okazji by w nią grać.
P.S. Wolf wprowadził sie do naszego mieszkania. Jeszcze się boi, ale powoli eksploruje kolejne pomieszczenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
agreed! Wolf wprowadził sie do naszego mieszkania.
Prześlij komentarz