5.10.2011

Gust Front - kicking the horses' ass

A second tome of Posleen series written by John Ringo. It deals with probing force of Posleen horde attacking the Earth - more precisely United States and the military response to it. This is certainly not a great literature - and it does not pretend to be such. On the other hand, Gust Front is a terrific piece of military science fiction/technothriller written by a soldier. The writing is clean and dry, with long description of military tactics and hardware. The story is presented through a wide array of characters – mostly military types with little characterization or character development. I must admit that I was at loss frequently at who is who – chapters are short and locations and characters are changing with a wild pace. The first part of the book deals with preparation to the upcoming invasion – story is slow and concentrates on issues of military units organization and backstabbing among military “Brass” on how the war should be conducted. In a typical way traditionalist believe that might of US Army is enough to crush the invaders even if they sport superior technology. It is a really cool aspect of the story – how the military reacts to the new type of threats and repeats the blunders that occurred each time in the history when more progressive force was attacking one with traditional attitude. Here the military problem is bit ironic – Posleens are masters of Blitzkrieg and Humanity cannot fight a mobile war against them – the proper “modern” response is to fight them using cities as fortresses and attitudes more akin to those presented by generals of World War I.
I felt a little bit tired by the pre invasion part – not too much though. Ringo took a chance to talk a little bit about societal changes imposed by the external threat and I really enjoyed short excursion of the main character cpt. Michel O'Neal to the Florida. Still I have never been to military so the descriptions of problems within military structure left me somewhat confused.
Then the invasion starts and action accelerates to a neck-breaking pace. This part is pure carnage – descriptions of heroic fight, amazing acts of cowardice, sacrifice, stupidity. I have never participated in war and I hope I never have to, but strangely this fictional descriptions feel very real. It is a conflict shown through the eyes of the soldiers – those fully aware that they have to sacrifice their life to protect their homeland. At times touching, at times infuriating. Still – it did not left me indifferent.
I wish there was, perhaps, more character development and more Posleen side of view. Still – characters die like flies, so it feels somewhat fitting.
There are some things that I feel are sub-par – Ringo lays pipe for the future books and hints at secret plots within Federation that on the face of it, supports Humankind. It piques my interest but it never develops in something more than hints. Also, there are some ridiculously unbelievable moments – mainly having to do with 8 year old commando girl Cally. Still, given that in the future she will become master assassin, perhaps it is understandable.
Finally – book is not really ending with a cliffhanger – there will be full scale invasion but main characters stories are for now resolved. I cannot imagine though not picking another tome of Posleen series in the future. I am sucker for military SF. At risk of sounding obvious if you are not into this sort of the things you probably give Gust Front a wide berth. Otherwise “Let their yellow blood run cold...”

29.09.2011

A bunch of gaming reviews

Here are my thoughts on couple of RPG materials that I have been reading recently:
GURPS: Espionage - I cannot recommend this book enough. GURPS indeed deserves it's reputation of having well researched materials in a form that can be used for gaming. This particular gem allows putting espionage, counterintelligence and different covert ops in your campaign. Not only it contains usual assortment of gadgets, character templates and such but also incredible amount of real histories of spy rings and operations. I love the section describing different espionage operations and the discussion how you can you can introduce espionage into different campaigns. Again, this being GURPS it is not something ready to play. But if you are willing to come up with scenarios of your own it is excellent!
GURPS: Cliffhangers - A very well written sourcebook full of ideas. Although written for GURPS it can be used for any other system. It contains a time line of thirties, a seizable geographical sections dealing with possible adventure ideas for a given country, there is of course an equipment table, templates of adventurers, chock-full of scenario seeds, a section on scenario design and creation of memorable villains and more. Altogether an excellent supplement for GM. It has characteristic GURPSy "dryness" - i.e. no fluff and no imposed ideas. It is a toolkit for people who want to develop their own ideas. Big thumbs up!
I wreszcie coś po polsku - doskonały dodatek wypuszczony przez wydawnictwo Gramel:
Sensacja i Przygoda - Pulpowy podręcznik, który przeczytałem po GURPS: Cliffhangers, tym razem do mechaniki Savage Worlds. Mam wrażenie, że jest luźniejszy, mniej w nim suchych informacji, więcej klimatu. W jakimś sensie oba te podręczniki się uzupełniają. Szczególnie przypadły mi do gustu sekcje dotyczące Polski, w szczególności wywiadu. Za spory plus uważam generator przygód. Z drugiej strony przeszkadzają literówki i drobne błędy (np w tabelce broni). Ogólnie nie ma się jednak co czepiać. Dobra pozycja i do tego po polsku!

5.09.2011

Recenzja „Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt”

Wydawnictwo Gramel ogłosiło w sierpniu konkurs na scenariusz do dodatku Sensacja i Przygoda. Mniej więcej w tym czasie odbył się finał konkursu Sensacyjno-Fabularnego. Tak mi się jakoś te konkursy pomieszały, że postanowiłem napisać scenariusz, w którym pojawiłaby się postać Ferdynanda Ossendowskiego.Zabrałem się więc za czytanie Wikipedii, i po serii artykułów począwszy na biografii pisarza, poprzez „krwawego barona” Ungern von Sternberga, Bogd Chana aż po bitwę pod Chałchyn Goł nabrałem przekonania, że zarówno Ossendowski, jak i Mongolia to fascynujące tematy warte, wnikliwszej uwagi. Z tym przekonaniem zabrałem się za najsłynniejszą książkę Ossendowskiego - „Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt”.
Jest to krótka pozycja, licząca nieco ponad dwieście stron, którą pochłonąłem w przeciągu kilku dni. Pamiętnik ucieczki z ogarniętej wojną domową Rosji jest napisany w prostym, reportażowym stylu. Z tekstu co rusz przebija nienawiść Ossendowskiego do komunistów, choć zważywszy na opisane tam okrucieństwa Armii Czerwonej i „Czeka”, jest to zrozumiałe. Patriotyzm i duma Ossendowskiego z faktu, że jest Polakiem jest poruszająca i nieco staroświecka. Trudno mi sobie wyobrazić, kogoś, kto pisałby współcześnie w taki sposób.
Ossendowski jest przyrodnikiem – z zapałem i kunsztem opisuje przyrodę Syberii i Mongolskich stepów, zwyczaje napotkanych ludzi, ich wierzenia. W lekturze „Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt” poruszył mnie szacunek autora do wierzeń ludów wschodu - szczególnie buddyzmu. Kontrastuje to szczególnie mocno z nienawiścią do komunizmu. Patrząc na tamte czasy zawsze spodziewałem się pewnej dozy wyniosłości z jaką Europejczycy patrzyli na „prymitywne” kultury wschodu. Do pewnego stopnia jest tak nawet teraz w naszej oświeconej i świadomej kulturowego relatywizmu epoce. Ossendowski jest jednak inny. W książce prezentuje się, jako osoba ciekawa zwyczajów i szanująca kulturę mongolskich koczowników. Nie jest jednak w żaden sposób nią zaślepiony. Od zachwytu nad architekturą, czy głęboką pobożnością przeskakuje do krytyki zabobonności i ciemnoty. Od wysławiania pracowitości i przemyślności mieszkańców Syberii do niechęci i pogardy wobec ukraińskich kolonistów. Od wychwalania wielkości kultury chińskiej poprzez wykpiwanie chińskich urzędników. Niewątpliwie jest to wytwór swoich czasów – książka, której autor nie przejmuje się polityczną poprawnością, czy obiektywizmem.
Czytelnik „Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt” towarzyszy Ossendowskiemu w fascynującej podróży – przez wielkie połacie Azji – tajgę i góry Syberii, stepy Mongolii i wzgórza Tybetu. Spotkanie ze światem, który zniknął w otchłani czasu, zniszczony przez wojnę domową i komunizm. Świat w którym broń maszynowa i tętent kopyt miesza się z buddyjskimi klątwami. W którym nieuchronny postęp styka się z mitem. Wiele razy, czytając tę książkę zadawałem sobie pytanie – jak wiele z tej opowieści jest prawdą, a ile zmyśleniem. Niektóre z opowieści zrelacjonowanych przez Ossendowskiego brzmią nieprawdopodobnie, aż trudno w nie uwierzyć. Wszystkie są jednak ciekawe. Dlatego myślę, że warto spędzić trochę czasu nad lekturą „Przez kraj ludzi, bogów i zwierząt”. Jest tego warta.

19.08.2011

A review of "Adventures" by Mike Resnick

Last week, while I was browsing through an excellent SFsignal webpage I happened to stumble upon a name of Mike Resnick. Few minutes later I was reading his bio on Wikipedia and remembering Kirinyaga and other short stories published in Nowa Fantastyka, years ago when I still subscribed it. I decided I will listen to some interviews with him and afterwards I set my eyes at his book called "Adventures" - a collection of stories about reverend doctor Lucifer Jones and his quest to build tabernacle of Saint Luke. It is a short book taking place in Africa in the 1920-1930 period that is sparse on description but rich in amusing dialogs between Lucifer and people he meets there. "Adventures" is a story about a con-man that somehow always menages to get the short end of the stick and falls on his back, yet always stands up, dusts him self and continuous trudging on through the hardships of life.
I was laughing hard several times while reading and if you want something light, say while traveling, I am sure this book will be worth your time. If you like Terry Prattchet "Discworld" or even better "Three men in the boat" be Jerome K. Jerome - you should give Lucifer Jones a try. See a world through eyes of a man of the cloth (and all this) that tries to convert "godless heathens" in the Dark Continent.

16.08.2011

Recenzja „Graj Trikiem“ Ignacego Trzewiczka


Książka kontynuująca temat warsztatu Mistrza Gry, poświęcona tym razem różnego rodzaju sztuczkom, jakie można zastosować przy stole: dekoracji, muzyce, gadżetom, mapom, listom, itp. Jest to treściwa pozycja, napisana jednak z werwą i miłością tematu. Przyznam, że choć sam uważam się z fanatyka RPG, który poświęca im więcej czasu, niż jest to rozsądne, kilka razy zbierałem szczękę z ziemi, czytając o wcielonych w życie pomysłach Trzewika.
Tak jak i w przypadku poprzednich pozycji z serii „Graj ...“, czyta się tą książkę szybko i, przynajmniej w moim wypadku, z wielką przyjemnością. Zamierzam zastosować wiele z pomysłów tutaj zawartych na własnych sesjach - zarówno gadżetów, takich jak obrus, gra światłem, aż po karteczki ze snami, czy wydarzeniami. Dużo jest tego i podobnie jak w przypadku poprzednich części szybko ulatniają się z głowy. Zaletą „Graj z ...“ jest to, że można je przekartkować przed sesją, ot tak - dla inspiracji.
Chciałbym polecić tę książkę innym RPG-owym pasjonatom, którzy tę rozrywkę traktują poważnie. Z pewnością nie jest konieczna wszystkim MG, ale tym, którzy żyją medium gier fabularnych, z pewnością sprawi przyjemność.

12.08.2011

Jennifer Morgue - a review

“Jennifer Morgue” is a loose follow up to the “Atrocity Archive” by Charlie Stross. The main protagonist, Bob Howard, is working for the “Laundry”. A British intelligence branch countering the occult and paranormal threats to the Crown (of mainly a tentacular origin). I loved the first book and I enjoyed this one. The story is entertaining, although it is a pastiche of James Bond flicks and as such it made me less immersed in the story. That is problem with me I guess – I like to believe that the story I read could happen and here I feel too much like author is blinking to me - “See how cleverly I play with the conventions?”. On the other hand, I admire the way Stross handles Cthulhu mythos – especially magic. As I am an avid Cthulhu roleplaying Game Master I am more than happy to steal his ideas of how magic works and what can be achieved with it.
“Jennifer Morgue” has interesting cast of characters, some romance and all around Open-source geekines. A perfect mix. My biggest gripe with the story comes from the fact that the author uses first person, present tense narration – the same as in his short story collection “Accelerando”. For some reason I find this type of narration harder to read than your typical third person, past tense. Over time I got used to this but the reading was a bit of a chore. Overall a worthy read, particularly if you are interested in thrillers, Lovecraft and British sense of humor.

2.08.2011

Two new reviews this time

The first one on "The psychopath test" by Jon Ronson:
An excellent read that introduces reader into the creepy world of psychopaths and more importantly research into what exactly is a nature of psychopathy. I cannot stress enough how approachable and interesting this book is. For a topic so disturbing, it has a remarkably light and entertaining, even funny tone. I think the author perhaps overindulges into describing his feelings and thoughts but what it looses in concrete it makes up in strength of the message. Yes, there are psychopaths among as and there is preciously little we can do to change them. On the other hand the psychiatry itself comes out as a science filled with traps. Well, the brain is a complicated thing indeed. I would recommend this book to anyone. It is a real page turner and the subject is fascinating. Perhaps a little bit light on the content but fantastically well written and moving. I cannot wait to read some more works by Jon Ronson.
Druga recenzja dotyczy książki Andrzeja Pilipiuka "Wampir z M3":
Książka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Z drugiej strony jest dość płytka - składa się w zasadzie z kilku opowiadań - w zabawny i czasem przerażający sposób opisujący realia PRL. Mam wrażenie, że jest to pozycja skierowana bardziej do nastolatków, choć jako osoba, której dzieciństwo upłynęło w czasach opisywanych w książce, nie mogę się powstrzymać przed pewną rozrzewnieniem, które wpływa pozytywnie na odbiór książki. Podsumowując - jest to Pilipiuk znany z kronik Wędrowycza, bardziej niż z 2568 kroków. Z chęcią przeczytał bym kontynuację, ale wolałbym, żeby stanowiła jedna dłuższą i bardziej rozbudowaną historię.

23.07.2011

Recenzja SFFiH z maja 2011

Jacek Komuda "Starościc Jazłowiecki" - nie lubię klimatów polski szlacheckiej, ale Komuda świetnym pisarzem jest! Czyta się świetnie - szybka akcja, dobre dialogi i ciekawie zarysowane postaci. Potomek Samuela Zborowskiego zabija przypadkiem potomka możnowładcy, który o niczym nie wiedząc wynajmuje go, aby odnalazł marnotrawnego syna. Jest tu walka, są tajemnice przeszłości - słowem - czytać!

Maciej Musialik "Szyfrem do mnie mów" - kolejne odwiedziny w Nowej Moskwie - krótkie i zabawne.

Rafał K. Markowski "Supermarket twoich marzeń" - to chyba debiut. Nie przypadło mi do gustu, choć jest tam fajny pomysł ekonomiczny - kończąc 18 lat, każdy obywatel dostaje "Życie" - kredyt do wydania na resztę jego dni obliczony na podstawie statystycznej analizy wydajności pracy danej jednostki. Ludzie wydają ją na programy modyfikujące pamięć i zachowanie - jakby wspomnienia przyszłości, które sprawiają, że mogą je urzeczywistnić. Pomysł niezły, ale fabuła mnie nie poruszyła.

Kolejne dobra opowiadanie Dawida Juraszka - "Mroczna Bezdeń". Powoli wyrasta na mojego ulubionego polskiego autora krótkich form. Barbarzyńca w krainie przypominającej Tajlandię wybiera się z piękną piratką na poszukiwanie skarbów. Są motywy ktultystyczne, ciekawe opisy, wręcz czuję zapach morza. 5!

Ela Graf "Miłość ci wszystko wypaczy" - domyślam się, że to fragment większej całości. Utwór reprezentuje Urban Fantasy z Wampirami, Aniołami i Babilońskimii Bóstwami. Dobrze się czyta, ale nie lubię tego gatunku. Nie znudziło mnie, ale to nie moje klimaty.

Recenzja Nowej Fantastyki 05/2011

Świetna Wyspa Petera Wattsa - budowniczy wrót podróżują z prędkością podświetlną przez kosmos. Z bram, które budują wychodzą istoty po osobliwości, które ich nie rozumieją. Tymczasem u celu kolejnej podróży żyją inteligentne kosmiczne meduzy - czy okażą się lepsze od ludzi, czy może zasady biologii pozostają niezmienne?
Adam Troy-Castro - "Arwy" - kolejne świetne opowiadanie. W tym świecie akt urodzenia oznacza prawną śmierć, tylko płody są "żywe" - modyfikacje genetyczne czy inne sprawiły, że są prawie nieśmiertelne, o ile mają nosiciela - "Arwę" - osobę której pozwolono się urodzić, a następnie przekształcono w bezwolnego nosiciela o wybranych z góry parametrach. Poruszające. Nie sposób przejść obok tego kawałka obojętnie.
Polska fantastyka to Zbigniew Wojnarowski z 'Bezsennością" - młody student występuje w filmie jako sumienie ludu wobec grzechów partii. Cenzura wycina jego scenę, więc wyrusza na jej poszukiwanie. Okazuje się, że w dziwny sposób trafia, jako duch, do alternatywnego świata w którym nie istnieje. Dobrze napisane, ale trochę zbyt artystyczne.

24.01.2011

A little hidden gems

This weekend I had a pleasure of watching two surprisingly entertaining movies that seem to have fallen below the radar. I wanted some silly, brainless entertainment, after a previous weeks when I have seen “The wrestler” and “The reader”. These two were excellent, thought provoking dramas that moved me and made me shed a tear or two. Now I was hoping to see something so awful as to be entertaining to recuperate after seeing all this ambitious cinema. My wife picked two promising titles - “Black death” and “Pandorum”. The first deals with a group of warriors send by a bishop to a remote village somewhere in swamps of England that is said to be spared of ravages of bubonic plague. From a trailer I expected a gory, action packed movie with monsters, zombies and such. Instead, I was watching a fairly plausible story of men trying to make sense of the plague in the only terms that possibly could – the religion. “Black death” is a well made low budget movie. The actors are not major stars, with exception of Sean Bean, who is anyway playing a side character. Still, it was thought provoking story, with great combat scenes, costumes and a plausible “medieval” feel to it. It reminded me of “13th warrior” crossed with “Wicker Man” with a dash of “Pillars of Earth”. Big thumbs up!

Second movie I have watched this weekend was “Pandorum”. I liked it because it delivered precisely what it promised – a horror and science fiction story with interesting characters, entertaining plot and astounding visuals. While there was no sense of a particular depth or moral ambiguity that was to be found in “Black death”, “Pandorum” was pure fun. The best part was the starship - “Elysium”. It was both majestic a dreadful at the same time. As it turns out, the visuals were created the old school way – by building a set, and monsters were guys wearing elaborate rubber suits. Not so much CGI as you see in most of the movies this days. It made for quite “realistic” feel. I think that this movie is a mixture of Alien, Pitch Black and to some extent reminiscent of Alastair Reynolds' Chasm City – with similar motif of colony ship lost in deepness of space.
I really have hard time finding any complaints about this one. Sure it is no “District 9” but it was a great science fiction show nevertheless. And the ending – call me a sucker but I loved it. I would say that only fault is that it is not very original. Well, if I can enjoy playing nth reiteration of Quake or Call of Duty I cannot see why I should complain about a robust movie. So if you like science fiction you should have fun with this one.

21.01.2011

Deep fried potato sticks

Let's say, you have some mashed potatoes from a day before. You have to admit, they are not so tasty after reheating. There is a way to improve their taste considerably with a little bit of work. As it is often the case, deep frying is a way to go. The recipe below is one my mom uses and I have a fond memories of eating potato sticks, when I was a kid.

Ingredients

2 cups (~500 g) of mashed potatoes
1 cup of grated cheese
2 tbsp of flour
1 egg
salt, chilli or cayene pepper


Preparation

Put all the ingredients into a large bowl and mix them throughly. Do not mix them too long as mashed potatoes tend to become more sticky the longer you work them. Take a small portion of resulting mass and roll it on a cutting board to form a long “snake”. Cut it into 5-7 cm chunks and deep fry for 2-3 min. Flip sticks on the other side and continue frying until they are deep brown.
An example of a serving – a salmon, corn on a cob and potato sticks. With ketchup or bearnaise sauce this dish is simply irresistible.